Czy roboty mogą odczytać emocje?

Firmy technologiczne inwestują czas i ogromne pieniądze na tworzenie systemów odczytujących ludzkie emocje. Przy udziale sztucznej inteligencji, analizującej ludzką mimikę technologie te mają wchodzić w sensowne i zyskowne interakcje z ludźmi. Czytanie ludzkich emocji firmy opierają na metodzie psychologa Paula Ekmana, który stworzył przejrzysty system klasyfikacji ekspresji mimicznych.

 

Aby odpowiedzieć na pytanie, czy roboty mogą odczytać nasze emocje, przyjrzyjmy się głębiej na jakiej teorii firmy technologiczne opierają swoją pracę w tej dziedzinie.

 

Paul Ekman - amerykański psycholog, pionier w dziedzinie badań emocji i ich ekspresji ruchowo-mimicznej związany z University of California San Francisco twierdzi, że istnieje pewny zestaw stałych i uniwersalnych emocji, takich jak strach, złość, radość, smutek, zaskoczenie czy wstręt, który jest wrodzony i powszechny we wszystkich zakątkach świata. Już małe dzieci są posiadaczami tego zestawu emocji, które odziedziczyły od naszych biologicznych przodków.

Klasyczna teoria emocji, na której Ekman się wzoruje mówi, że emocje nam się przydarzają – coś się dzieje, neurony zostają poruszone, a w efekcie robimy pewne określone, rozpoznawalne przez wszystkich miny. Badacz twierdzi, że istnieją pewne zestawy emocji  - odruchów jednakowych dla wszystkich ludzi na świecie. Każda z tych emocji znajduje odzwierciedlenie w ekspresji ruchowo – mimicznej twarzy. Powstał dokładny i klarowny system klasyfikacji ekspresji mimicznych, który przez różne ruchy mięśni naszych twarzy wyrażą określoną emocje.

Jak wspomniałam wcześniej, na podstawie tego systemu, firmy technologiczne tworzą inteligentne narzędzia odczytu emocji. Jeżeli teoria Paula Ekmana byłaby prawidłowa, to rzeczywiście technologia mogłaby z dużą precyzją czytać ludzkie twarze.

Niestety najnowsze badania z dziedziny emocji pokazują, że Ekman owszem przyczynił się do głębszego zrozumienia ludzkich emocji, ale jego teorie nie znajdują potwierdzenia we współczesnej nauce.

rekrutacja_wiekszej_liczby_lekarzy_2.png

Historia powielanego błędu

Powszechna wiedza o ludzkich emocjach opierała się na teorii Karola Darwina „The Expression of the Emotions in Man and Animals” (1872) jako dowód na to, że mimika twarzy jest uniwersalnym produktem selekcji naturalnej. Pogląd ten został powielany w latach 20. przez psychologa Floyda Allporta, co zapoczątkowało prawie wiek błędnych przekonań,  w oparciu których, Paul Ekman stworzył swoją teorię.

Pierwsze sygnały ze świata nauki świadczące o błędach w teorii Allporta docierały już w latach trzydziestych i czterdziestych XX wieku za pośrednictwem pionierów antropologii kulturowej takich jak Margaret Mead, Gregory Bateson i Edward Hall.

Antropolodzy zauważyli, że nie wszyscy ludzie na ziemi przejawiają te same emocje, a ich reakcje emocjonalne są różne, szczególnie w zależności od położenia geograficznego, ale nie tylko. Również indywidualne doświadczenia jednostki są inaczej „zapisane” w ciele i w mimice. A więc ludzkie reakcje, mimika i ekspresja twarzy zdecydowanie różnią się od siebie w zależności od położenia, kultury oraz indywidualnych doświadczeń.

Mimo tych wszystkich wątpliwości i głosów antropologów - psychologia na wiele dekad stanęła po stronie teorii Darwina i Allporta, że są pewne stałe zestawy emocji – biologicznie uwarunkowane, jednakowe dla wszystkich ludzi.

 

Przełom w badaniach

Ostatnie badania profesor Lisy Feldman Barrett jednoznacznie podważają ww. teorie.

Dzięki jej odkryciom wiemy, że emocje to nie tylko reakcje, które są widoczne w mimice i gestach, ale obejmują intencje, przekonania i indywidualne doświadczenia. Ekman oparł badania na wyrazie mimicznym twarzy, a Barrett stwierdziła, że to za mało – ponieważ możemy mierzyć nasz emocjonalny głos, reakcje skórno-galwaniczną, a przede wszystkim dzięki narzędziom do obrazowania mózgów możemy zaglądać i badać mózgowe stany, które stoją za naszymi emocjami. Do tej pory myśleliśmy, że poszczególne sfery mózgu, jak np. ciało migdałowate odpowiada za strach, a kora nowa jest bardziej racjonalna. Dzieliliśmy też nasze półkule na prawą i lewą – odpowiednio kreatywną i logiczną.

Wyniki 25 letnich badań Profesor Barrett są jednoznaczne – nie jesteśmy w stanie znaleźć mózgowego podłoża poszczególnych emocji. Nie potrafimy na podstawie skanów mózgowych, a tym bardziej ekspresji mimicznych danej osoby przewidzieć, czy ta osoba w danym momencie czuje radość, smutek czy złość. Poza tym badaczka polemizuje z teorią rozdzielającą nasz mózg na dwie części: racjonalną i emocjonalną. Ta teoria również nie znalazła ugruntowania w badaniach.

Barrett odkryła są tylko dwa rodzaje sygnałów rozpoznawalnych w mózgu: przyjemne vs. nieprzyjemne oraz pobudzenie vs. uspokojenie. Wszelkie inne emocje, które odczuwamy – to nałożone normy społeczne, wzorce kulturowe i różne koncepty naszej społecznej rzeczywistości.

Podsumowując - w naszym mózgu, emocje nie są tak specyficzne, jak wydawało się Ekmanowi, kiedy używał swojego katalogu ekspresji. Zdaniem Barrett i innych badaczy jak Joseph LeDoux - emocje nie są naturalne biologicznie i nie możemy sobie ich łatwo skatalogować. Nasz mózg nie dysponuje gotowymi zestawami emocji, ale raczej konstruuje nasze emocje. My w naszej indywidualnej historii uczymy się przeżywać emocje, uczymy się wykazywać reakcje emocjonalne. Nie przychodzimy na świat z gotowymi programami. Badania profesor Barrett wykazały, że ludzie zachodu w około 50 procentach przypadków odczytują podobnie emocje z twarzy na podstawie grymasów, uśmiechów, położenia brwi i ruchów mięśni. W kulturach wschodnich wskaźnik ten jest jeszcze niższy. Uczenie się emocji ma bardzo ważny komponent społeczny. Uczymy się emocji w zależności od tego do jakiej grupy społecznej należymy i w jakiej kulturze dorastamy. Ludzie w niektórych kulturach potrząsają głową na boki, aby powiedzieć "tak" i kiwają głową, aby powiedzieć "nie".  Barrett twierdzi, że nie jesteśmy w stanie precyzyjnie odczytać stanów emocjonalnych innych osób, szczególnie jeśli są to osoby z innej kultury, czy nawet z innego środowiska. Owszem możemy zauważać, że komuś jest smutno, czy jest poddenerwowany i odczuwamy empatię. Ale my raczej rekonstruujemy przy pomocy naszych własnych doświadczeń stan emocjonalny innej osoby. Rekonstuujemy, a nie czytamy – jest to ogromna różnica.

Moje doświadczenia w pracy z ludźmi są tożsame z opiniami profesor Lisy Feldman Barrett, szczególnie biorąc pod uwagę ekspresję mimiczną. Zauważyłam, że niektórzy ludzie opowiadają o bardzo trudnych, smutnych i przykrych zdarzeniach ze swojego życia z uśmiechem. Wyglądają jakby żartowali ze swoich traum. Inni ludzie zupełnie nie odczytują, że te osoby cierpią. Zdaję sobie sprawę, że wynika to z systemu obronnego człowieka, natomiast Eckman twierdzi, że ta specyficzna emocja smutku, czy złości powinna być uwidoczniona w twarzy, co nie ma odzwierciedlenia w rzeczywistości.

Jeszcze inni mają kamienny wyraz twarzy, nie widać żadnej emocji. Można byłoby pomyśleć, że taki człowiek jest wyrachowany, pozbawiony emocji, a nawet autorytarny. Może knuje zemstę. Tymczasem praca z tym człowiekiem odsłania zupełnie inny obraz – ten człowiek może cierpieć z powodu jakieś niesprawiedliwości i rezygnuje z dalszej walki, a więc czuje zrezygnowanie i bezsilność.

rekrutacja_wiekszej_liczby_lekarzy_1.png

Skoro my tak naprawdę, nie potrafimy tego robić, to czy robot jest w stanie to zrobić?

Przecież  robot odczyta tylko to, czego „my sami go nauczymy”

Jeżeli nauczymy go błędnej interpretacji, jakie mogą być tego konsekwencje?

 

Według Barrett w rzeczywistości nie "czytamy" twarzy. Dostrzegamy twarze jako emocjonalne na podstawie własnych doświadczeń oraz subtelnych wskazówek z otaczającej sytuacji. Zakrzywiona brew może oznaczać, że ktoś jest zły, ale w innych kontekstach oznacza to, że myśli lub mruży oczy w jasnym świetle. Twój mózg przetwarza to tak szybko, że twarz i głos drugiej osoby wydają się mówić same za siebie. Hipotetyczny robot odczytujący emocje potrzebowałby ogromnej wiedzy i kontekstu, aby odgadnąć czyjeś doświadczenia emocjonalne.

 

Czy w najbliższym czasie roboty staną się na tyle wyrafinowane, by odebrać nam zawody wymagające znajomości uczuć, takie jak pielęgniarka, psycholog, nauczyciel, sędzia czy logopeda? Myślę, że jest to mało prawdopodobne. Owszem można stworzyć technologię, która mogłaby nauczyć się ruchów twarzy osoby w pewnym kontekście, obserwując ją przez dłuższy czas, ale nie można tego uogólniać na wszystkich ludzi, we wszystkich kulturach.

 

Na tym etapie wiedzy o ludzkich emocjach, roboty nie będą w stanie odczytywać ludzkich emocji, albo będą to robić błędnie. Może będzie to możliwe w przyszłości, kiedy psychologia i neuronauki znajdą zależności między stanem emocjonalnym, a tym co możemy odczytać badając parametry. Gorzej, jeżeli teraz będziemy chcieli zastąpić człowieka robotem w zawodach wymagających empatii, kontaktu z drugim człowiekiem, zrozumienia sytuacji i całego kontekstu jego rzeczywistości.

Pomimo niepewnych podstaw naukowych, firmy technologiczne chwalą się swoimi osiągnięciami w tej dziedzinie. Niedaleka przyszłość pokaże, gdzie i jak będziemy tą technologię wykorzystywać. Na tym etapie  - nie ma uniwersalnej ekspresji jakiejkolwiek emocji, którą robot mógłby wykryć. Zamiast tego normą jest różnorodność.

 

Wystąpienie badaczki Lisy Feldman Barrett możesz obejrzeć tutaj:

https://www.youtube.com/watch?v=0gks6ceq4eQ

Autor: Ewa Worotyńska Kos - psycholog, doradca zawodowy

 

 

 

Realizacja: OPTeam S.A.

fundusze.jpgncbir.jpgrp.pngue.jpg
contact.svg
Umów się na spotkanie

STRONA UŻYWA COOKIES

Możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce. Niektóre funkcje witryny mogą wtedy nie działać.